Pamiętam jak w podstawówce oskarżano mnie o przynależność do jakiejś dziwnej sekty, a wszyscy, którzy słyszeli, że jestem wegetarianką, zadawali mi kompletnie niedorzeczne pytanie „to co ty w ogóle jesz?". Cieszę się że czasy się zmieniają i że autorki z taką radością dzielą się swoją wiedzą ze wszystkimi rodzicami.
Kocham jeść, gotować i karmić swoje córki. Teraz już rozumiem dlaczego moja babcia była naprawdę zadowolona, gdy zjadałam wszystko co mi przygotowała. Takie chwile dają niesamowitą satysfakcje. A jeśli dodatkowo uda mi się przemycić na talerze moich córek trochę kaszy i liści, czuję się jak absolutnie wybitna mama, przynajmniej przez chwilę!
Paulina Przybysz